„Przyjaciela mam, co pociesza
mnie…”
W
przedświątecznym czasie wszyscy jesteśmy zabiegani. Dobrze wiemy jak dużo pracy
trzeba włożyć w przygotowanie potraw, posprzątanie i ustrojenie mieszkania czy
wyszukanie odpowiednich prezentów. Często „gonimy” zapominając o tym, co jest
najważniejsze albo raczej KTO jest najważniejszy w tych świętach. Aby na chwilę
„zwolnić” i mieć czas na refleksję, postanowiliśmy spotkać się na adoracji
Najświętszego Sakramentu.
Zaczęliśmy od
przywołania Ducha Świętego aby był obecny, działał w nas z mocą i pomagał
usłyszeć i zrozumieć to, co Bóg chciał do nas powiedzieć. Adoracja była czasem,
w którym uwielbialiśmy Boga za wszystkiego Jego ingerencje w nasze życie, za
prowadzenie nas nawet wtedy, kiedy nie mamy takiej świadomości. Wołaniem do
Boga jako do Taty, który najlepiej wie czego nam potrzeba. Przepraszaniem za
wszystkie upadki i chwile zwątpienia. Zwracaniem się do Jezusa jak do
Przyjaciela, który jest zawsze przy nas, który umarł na krzyżu z miłości do
każdego z nas.
Był to piękny
czas zadumy, modlitwy osobistej i modlitwy poprzez wspólny śpiew. Pieśni
przeplatane były ciszą, w której każdy mógł powiedzieć Jezusowi ukrytemu w
białej hostii, co tylko chciał. Cisza ta była bardzo wymowna, gdyż pozwalała
usłyszeć Boga, który do nas mówił. Inicjatywa ta była możliwa do zrealizowania
dzięki życzliwości Sióstr Miłosierdzia i Księdza Proboszcza. Muszę przyznać, że
klimat panujący w kaplicy u Sióstr jest cudowny, a jeszcze piękniejszy
wieczorem, gdy na ołtarzu stoi tylko Najświętszy Sakrament w otoczeniu świec.
Każdy z nas ma
różne problemy, dylematy, chwile radości i smutku. Nie zapominajmy by dzielić
się tym z Przyjacielem, dla którego jesteśmy najważniejszy i który najlepiej
wie jak nam pomóc. Przychodźmy do Jezusa ze wszystkim co mamy, powierzajmy Mu
swoich najbliższych, pytajmy się Go ilekroć nie wiemy jak powinniśmy postąpić.
Pamiętajmy, że „Jezus jest naszą siłą”, a prócz Eucharystii, adoracja
Najświętszego Sakramentu jest cudowną formą spotkania się z Jezusem.